Poczułam jak czerwonowłosy nagle obejmuje moją talie, po czym podnosi mnie i przechodzi kilka kroków. Z kłopotem klęknął, po czym runęliśmy na dywan. Ból który poczułam w lewej łopatce i tak nie był na tyle mocny, żebym oprzytomniała i chodź na chwile pomyślała o... Właśnie,o kim powinnam teraz myśleć?
Mieszkanie Kastiela całkowicie go przypomina. Wszystko tutaj jest w odcieniach czerni, szarości i czerwieni. Wszędzie panuje też lekki nieład. Płyty są w sumie porozwalane wszędzie gdzie się da, na komodzie, na stoliku, przy małym kominku i ... Koncentrowanie się na szczegółach sprawiło, że przez chwilę pomyślałam o innym miejscu, zadbanym pokoju, w którym wszystko ma swoje miejsce i o salonie gdzie wisi pełno rodzinnych zdjęć chłopaka z Heterochronią Iridium*.
Z powrotem we mnie wszedł wyrywając mnie z zamyśleń. On jest taki... Seksowny, dokładny i... sama nie wiem, czuły? Tak, wydaję mi się, że podczas seksu, można powiedzieć, że Kastiel jest czuły.
Pochylił nade mną twarz, po czym zaraz złączył nasze usta w pocałunku. Gdy się lekko odsunął, zauważyłam między nami cienkie linki, z mieszanki naszych ślin. W końcu ponownie wyrównaliśmy rytm. Penis Kastiela doprowadzał ścianki mojej pochwy do szaleństwa, czułam, że zaraz dojdę. Jęknęłam głośno i przejechałam paznokciami po jego plecach. Chyba zrozumiał, bo zaczął wchodzić we mnie szybciej, dociskając się dokładniej z każdym pchnięciem. Chwilę później skończyliśmy oboje.
Ześlizgnął się ze mnie i położył się obok na boku, przyglądając się czujnie mojej twarzy.
- To było... - Zaśmiał się krótko i chrapliwie, zakładając czerwone włosy za ucho.
- Niewłaściwe? Całkowicie bez sensu i raniące innych? - Słowa wypłynęły ze mnie zanim dobrze je przemyślałam, bo nagle w myślach ujrzałam zasmuconą twarz Lysandra.
- Chciałem raczej powiedzieć, że niesamowite. - Podniósł się i zaczął zbierać nasze ubrania z podłogi. - Ale to było chwilę temu. Ubieraj się. - Rzucił mi moje ciuchy.
Wciągnęłam przez głowę sportowy stanik i czarną koszulką na ramiączka. Chwilę męczyłam się z rozplątaniem stringów, które postanowiły się zbuntować. Jakieś pięć minut później miałam już na sobie szare rurki, czarne trampki za kostki i szarą, prześwitującą koszulę, którą związałam w tali, bo i tak była pomięta. Przeczesałam palcami włosy i odwróciłam się w stronę Kastiela.
Wciągnęłam przez głowę sportowy stanik i czarną koszulką na ramiączka. Chwilę męczyłam się z rozplątaniem stringów, które postanowiły się zbuntować. Jakieś pięć minut później miałam już na sobie szare rurki, czarne trampki za kostki i szarą, prześwitującą koszulę, którą związałam w tali, bo i tak była pomięta. Przeczesałam palcami włosy i odwróciłam się w stronę Kastiela.
- I może teraz mi powiesz, że mam spadać?- Spytałam, wyczytując z wyrazu jego twarzy, że raczej jest wkurwiony.
- Teraz, powiem ci coś, co zapewne zapamiętasz do końca życia, bo jeszcze nigdy nie byłem tak miły. - Stanął przede mną, uśmiechnął się zawadiacko i cmoknął mnie w nos. - Chodźmy na kolację.
To jedno zdanie wystarczyło, żeby totalnie mnie zamurowało. Kastiel i kolacja? Wydawało mi się, że to raczej typ który zaraz po wszystkim będzie kazał mi spierdalać. Skinęłam lekko głową i ruszyliśmy w stronę drzwi.
Byłam pewna, że jeszcze będę żałować tego wszystkiego.
Kilka dni później czułam się jak gówno. Siedzieliśmy na murku przed szkołą, ja między kolanami Lysandra, Kastiel i Alexy po naszej prawej, Amber i Li po lewej.
Najbardziej irytujące było to, że wszyscy zachowywali się totalnie normalnie. Amber i Li jak zwykle prześcigały się w podawaniu nam nowinek, Alexy śmiał się co chwilę jak szalony a Kastiel z aprobatą spoglądał na tyłek Li za każdym razem, gdy ta zeskakiwała śmiesznie z murka i schylała się po coś do torby. Jedyną różnicą w jego zachowaniu było to, że czasem rzucał mi zaciekawione spojrzenie, gdy dłuższą chwilę nie wtrącałam się do rozmowy. Normalnie zawsze mnie zlewał. Do tego wszystkiego dochodził jeszcze Lysiek, który zachowywał się jeszcze bardziej czule niż zwykle. Co chwila całował mnie w bok szyi i delikatnie gładził dłonią moje udo. Tak jakbyśmy nigdy się nie pokłócili. Zaczął się tak zachowywać kolejnego dnia, zaraz po tym, jak zdradziłam go z Kastielem.
- Śpisz? - Lysiek uszczypnął mnie lekko w udo, aby wyrwać mnie z mojego świata.
- Y co? Sorki, nie. Zamyśliłam się. - Odwróciłam się i cmoknęłam go lekko w policzek. Kastiel rzucił mi przelotne spojrzenie.
- Myśli o mnie - Rzucił i wytknął lekko język.
- O tobie to na pewno. - Lysander dał mu kuksańca uśmiechając się, totalnie nieświadom tego co stało się cztery dni temu, gdy po naszej kłótni pojechał do rodziców. Ja też chyba nie do końca byłam tego świadoma, bo nic nie mogłam sobie przypomnieć. Nie wytrzymałam.
- Zdradziłam cię - Wymamrotałam patrząc na drzewo na przeciw nas.
- Co? - W jego głosie słychać było bardzo wyraźnie niedowierzanie. Zrzucił mnie z murka i łapiąc za ramiona odwrócił w swoja stronę. - Powtórz proszę co powiedziałaś. - Wycedzić przez zęby, po czym uniósł koniuszkiem palca wskazującego moją brodę, zmuszając mnie tym samym do spojrzenia mu w oczy.
- Zdra-dzi-łam cię. - Wyjąkałam, próbując powstrzymać cieknące po moich policzkach łzy. Wszyscy zamilkli.
Chwilę później stało się coś niesamowitego. Lysander, zamiast zrobić szopkę, zbesztać mnie czy cokolwiek, po prostu zamknął mnie w stalowym uścisku. Byłam pewna, że płacze, bo poczułam jak mokną mi włosy.
- Rozumiem. - Powiedział tylko, dalej nie wypuszczając mnie z objęć. - Ja...
- Zrobiła to ze mną. - Kastiel przyglądał się naszej reakcji.
I właśnie teraz wszystko się zmieniło. Lysiek oderwał się ode mnie i odsunął mnie na odległość wyciągniętej ręki. Jego twarz zdradzała teraz tyle emocji.
- Zrobiłaś to z Kastielem? - Ponownie trzymał mnie za ramiona, tym razem jednak ze znacznie większą siłą.
Odwróciłam głowę i zerknęłam na Alexego, szukając pomocy, ten jednak, pokręcił tylko głową i ruszył w stronę szkoły, ciągnąc za sobą Li i Amber. Już wiedziałam, że nie mam co więcej na niego liczyć tego dnia.
- Pytam! - Krzyknął tak głośno, że aż podskoczyłam.
- T-tak. - Zaniosłam się szlochem.
Milczał chwilę po czym zeskoczył z murka.
- Jesteście dla mnie nikim. Dwa śmiecie, nic więcej. - Wyrzucił z siebie na odchodne.
Kastiel ruszył za nim, nie zaszczycając mnie nawet krótkim spojrzeniem.
Postanowiłam darować sobie resztę lekcji tego dnia.
W domu cały czas starałam dodzwonić się do Lysandra i Kastiela, oczywiście na próżno, bo obaj mieli wyłączone telefony.
Godziny mijały a ja byłam w totalnej rozsypce. Zdradziłam chłopaka którego kocham, z jego najlepszym przyjacielem. W dodatku, dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że polubiłam Kastiela dopiero na tej cholernej kolacji. Polubiłam, nic więcej.
Próbując zająć czymś myśli prałam, odkurzałam, czyściłam blaty i szafki. Sprzątanie nie pomagało, więc poszłam pobiegać.
Zmęczenie jakie poczułam po ponad dwugodzinnym biegu, sprawiło, ze zasnęłam niemalże od razu po prysznicu.
Po ponad tygodniu nadal nie miałam kontaktu z chłopakami. Wróciłam do szkoły dwa dni temu, ale z tego co dowiedziałam się od Alexego, nie było ich tak długo jak i mnie.
Jedyną pozytywną niespodzianką w tym wszystkim, było to, że nikt z paczki się nie wygadał, więc i w szkole nie zrobiło się głośno na temat tego wszystkiego.
Dziwne było też to, że nagle Li zrobiła się jakby bardziej otwarta w stosunku do mnie. Cały czas o coś zagadywała, siadała ze mną na lekcjach, tym samym zmuszając Amber, do zajęcia innego miejsca. Poprawiała mi włosy i podawała chusteczkę za każdym razem kiedy tylko widziała łzy napływające do moich oczu a przecież nigdy nie byłyśmy sobie bliskie. To właśnie po niej spodziewałam się kpin i plotek.
Zaraz po dzwonku sygnalizującym koniec ostatniej lekcji dostałam smsa od Lysandra.
"Jak możesz i masz ochotę, przyjdź po szkole do parku, tego co zawsze. Ja i Kastiel chcemy z Tobą pogadać."
Oczywiście, że chciałam. Nie czekając na nikogo wybiegłam ze szkoły i popędziłam w stronę parku. W głowie miałam już multum scenariuszy. Może się pogodzimy, może jakoś mi to wybaczy? A może jednak zdecyduje, że nie chce dłużej mnie znać? I po co ciągnął też Kastiela?
Przed bramką do parku zamarłam. Cała odwaga która towarzyszyła mi przed chwilą, gdzieś właśnie wyparowała.
- Hej. - Usłyszałam po swojej prawej głos Kastiela.
- Cześć. - Nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy, ale mimo wszystko to, że nie czekał na mnie z Lysandrem dodało mi trochę otuchy. Nie musiałam iść dalej sama.
Szliśmy w stronę altanki, Lysiek już na nas czekał i z daleka widziałam jego zniesmaczoną minę, gdy zobaczył nas razem.
- Zapraszam! - Krzyknął kpiąco.
Dalej nie patrząc na Kastiela, weszłam do altanki i usiadłam naprzeciwko Lyśka. Kastiel usiadł pomiędzy nami, tak, że od każdego z nas dzielił go około metr.
Nikt nie chciał zacząć tej rozmowy, wiec cisza przeciągała się w nieskończoność. W końcu postanowiłam zebrać się w sobie i zacząć kiedy usłyszałam, głos Kastiela.
- Ok, niech będzie ja zacz...
- Nie. - Mój, zapewne były teraz już chłopak, przerwał mu stanowczo. - To ja chcę wam coś powiedzieć.- Zamilkł na chwilę. Gdy znów się odezwał już po tonie jego głosu wiedziałam, że to co powie mnie zniszczy. - Nie obchodzą mnie wasze tłumaczenia. Mam gdzieś, że piliście i nie dotarło do was co robicie. Mam gdzieś, że ty chuju - popatrzył na Kastiela - podałeś nic nieświadomej Riley ekstazy. Rozumiem, że ty za to - teraz spojrzał na mnie - nie do końca potrafiłaś się skupić i nie rozumiałaś co się dzieje. - W tym momencie zdałam sobie sprawę z tego, że faktycznie wszystko pamiętam jak przez mgłę a części nie kojarzę wcale. W sumie prawię nic poza kolacją. Wiem mimo wszystko, że na pewno uprawiałam seks z Kastielem. - I mimo, że wiem już to wszystko, to i tak nie umiem ci wybaczyć Riley. Nawet jeśli nie miałaś na to większego wpływu. - Przerwał na chwilę, żeby zaczerpnąć powietrza. Widać było, że intensywnie nad czymś rozmyśla i kłóci się sam ze sobą, zawsze gdy tak jest, marszczy brwi i na czole wychodzi mu pionowa żyła, zaraz nad prawym łukiem brwiowym. - Nie, źle mówię. Potrafiłbym ci to wybaczyć. Nie potrafię wybaczyć sobie. Bo w czasie kiedy mój najlepszy przyjaciel gwałcił, bo inaczej się tego nazwać nie da, moją nie do końca świadomą dziewczynę, ja pukałem Li. Wkurwiony, ale całkowicie świadom wszystkiego i mimo, że nic do niej nie czuję i nadal cię kocham, to wiem, że nie będziemy już umieli normalnie ze sobą żyć. Nie będę potrafił spojrzeć na ciebie i nie pomyśleć, że zamiast być z tobą tego wieczoru, dałem się ponieść emocją z powodu głupiej kłótni i tym samym zostawiłem cię samą z Kastielem.
- Ja, Lysander...
- Wiesz już wszystko. - Przerwał mi. - Teraz sama zadecyduj co z tym zrobisz. Jeśli chcesz to zgłosić, potwierdzę twoją wersje, ale póki co nie dzwoń do mnie w innej sprawie. - Wstał z ławki i ruszył w stronę wyjścia szybkim krokiem a ja starałam się zabrać myśli i poukładać fakty.
Więc Kastiel podał mi ekstazy, to tłumaczy, czemu w ogóle uprawiałam z nim seks. Powinnam to gdzieś zgłosić? Przecież później już chyba całkiem trzeźwa poszłam z nim na kolacje. Lysander po naszej kłótni poszedł pierdolić się z Li i pewnie dlatego była dla mnie taka milusia. A myślałam, że siedział u rodziców. Więc Lysander wszystko mi wybaczył? Z drugiej, czy ja wybaczam jemu?
Zerwałam się na równe nogi.
- Riley. - Kastiel odwrócił wzrok jak tylko złapaliśmy kontakt. - Zamierzasz to zgłosić? - Po głosie słyszałam, że jest totalnie załamany. - Ja... - Spojrzał gdzieś ponad moją głowę, najwyraźniej widząc na niebie coś co było na tyle interesujące, że postanowił badać to chwilę wzrokiem nim znów się odezwał. - Wiem, że nie ma to teraz dla ciebie znaczenia, bo cię skrzywdziłem, ale są powody dla których nie chcę, żebyś udała się na policje.
- Bo zniszczę ci przyszłość? - Warknęłam tylko oburzona faktem, że nic sobie nie robi z tego, że cała ochota na seks z nim jaką wtedy posiadałam była spowodowana podaniem mi ekstazy. Milczał jeszcze chwilę.
- Bo jestem w tobie zakochany. Liczyłem, że może uda nam się kiedyś być razem czy coś...
- Nie wierze Kastiel. To co mówisz jest po prostu żałosne! Zniszczyłeś mi życie i teraz liczysz na związek czy coś? Przecież ta głupia kłótnia z Lyśkiem była przez ciebie! To Ty powiedziałeś mi, że kręci z Rozalią! - Wybiegłam z altanki. Wiem, że Kastiel ruszył za mną szybkim krokiem, wiec przyspieszyłam. Wszystko co działo się teraz w mojej głowie było tak niepoukładane. Widziałam wszystko. Pierwsze spotkanie z Lyśkiem i Kastielem. Niewyobrażalne szczęście jakie poczułam, gdy okazało się że Lysander chodzi do liceum które wybrałam. Bal dobroczynny organizowany przez rodziców Alexego, na który Lysiek mnie zaprosił i gdzie pierwszy raz mnie pocałował. Nasz pierwszy raz, wspólną naukę, moment kiedy zdał prawo jazdy. Wszystkie wspomnienia do mnie wracały. Nie chciałam, żeby to się skończyło. Wiem, że to będzie ciężkie, ale wybaczę mu seks z Li.
Zobaczyłam Lysandra kiedy był już prawie przy ulicy, za bramką parku. Przyśpieszyłam jeszcze bardziej i zatrzymałam go na środku jezdni.
- Mam w dupie, że pieprzyłeś Li! - Łzy ciekły mi po twarzy tak bardzo, że przecieranie ich ręką mnie miało sensu. - W dupie mam to, że sobie nie wybaczysz! Nie chce żebyś kończył to wszystko!
- Riley, ja - Wyciągnął dłoń w moją stronę a potem...
Wszystko stało się bardzo szybko usłyszałam głośny klakson i poczułam silne ramiona Lysandra wokół mojej talii, gdzieś w oddali chyba Kastiel krzyknął moje imię. Zanim poczułam przeszywający całe ciało ból i usłyszałam swój jęk, zdążyłam jeszcze odwrócić głowę i zobaczyć wielki, rozpędzony biały tir jadący w naszą stronę.
Pamiętam całe to wydarzenie bardzo dokładnie. Tri, Ril krzycząca coś do Lysandra, klakson, mój krzyk a potem dwa ciała splecione w uścisku, lecące z impetem kilkanaście metrów do przodu, pod wpływem uderzenia.
To był idealny związek, nim wtrąciłem się między nich, ale chciałem po prostu mieć ją dla siebie, na zawsze, na własność. Gdybym to wszystko rozegrał inaczej. Gdybym w porę powiedział jej co czuje, zamiast ją zlewać i tym samym pozwalać, żeby to do Lyśka się zbliżyła, może teraz siedzielibyśmy gdzieś w na plaży, opaleni i roześmiani, z Lyśkiem, który byłby tylko przyjacielem. Może rodzice dziewczyny którą kocham nie musieli by się decydować, z myślą, że wszystko było między nimi dobrze, na pochowanie swojej jedynej córki w grobie, z chłopakiem, który zapewne kochał ją tak samo mocno jak ja, a którego ja nienawidziłem.
A może najlepiej dla niej było by gdyby w ogóle mnie nie poznała...
___________________________________________________
* Heterochromia Iridium - Występuje wówczas, gdy obie tęczówki mają inną barwę.
Jak widzicie, albo może nie, bo może jesteście tu pierwszy raz, ten One Shot został poprawiony. Myślę, że pierwowzór był fajnym pomysłem, ale za słabo napisanym. Nie pisałam ze dwa lata, dużo czytałam, analizowałam i mam nadzieje, że teraz mój styl troszkę się poprawił. staram się w końcu skupić nie tylko na dialogach, ale przede wszystkim na opisie sytuacji i interpunkcji której szczerze nienawidzę ;D
Pozostawiam wam moje wypociny do oceny ;D
Pozdrawiam.
~ Riley
To jedno zdanie wystarczyło, żeby totalnie mnie zamurowało. Kastiel i kolacja? Wydawało mi się, że to raczej typ który zaraz po wszystkim będzie kazał mi spierdalać. Skinęłam lekko głową i ruszyliśmy w stronę drzwi.
Byłam pewna, że jeszcze będę żałować tego wszystkiego.
Kilka dni później czułam się jak gówno. Siedzieliśmy na murku przed szkołą, ja między kolanami Lysandra, Kastiel i Alexy po naszej prawej, Amber i Li po lewej.
Najbardziej irytujące było to, że wszyscy zachowywali się totalnie normalnie. Amber i Li jak zwykle prześcigały się w podawaniu nam nowinek, Alexy śmiał się co chwilę jak szalony a Kastiel z aprobatą spoglądał na tyłek Li za każdym razem, gdy ta zeskakiwała śmiesznie z murka i schylała się po coś do torby. Jedyną różnicą w jego zachowaniu było to, że czasem rzucał mi zaciekawione spojrzenie, gdy dłuższą chwilę nie wtrącałam się do rozmowy. Normalnie zawsze mnie zlewał. Do tego wszystkiego dochodził jeszcze Lysiek, który zachowywał się jeszcze bardziej czule niż zwykle. Co chwila całował mnie w bok szyi i delikatnie gładził dłonią moje udo. Tak jakbyśmy nigdy się nie pokłócili. Zaczął się tak zachowywać kolejnego dnia, zaraz po tym, jak zdradziłam go z Kastielem.
- Śpisz? - Lysiek uszczypnął mnie lekko w udo, aby wyrwać mnie z mojego świata.
- Y co? Sorki, nie. Zamyśliłam się. - Odwróciłam się i cmoknęłam go lekko w policzek. Kastiel rzucił mi przelotne spojrzenie.
- Myśli o mnie - Rzucił i wytknął lekko język.
- O tobie to na pewno. - Lysander dał mu kuksańca uśmiechając się, totalnie nieświadom tego co stało się cztery dni temu, gdy po naszej kłótni pojechał do rodziców. Ja też chyba nie do końca byłam tego świadoma, bo nic nie mogłam sobie przypomnieć. Nie wytrzymałam.
- Zdradziłam cię - Wymamrotałam patrząc na drzewo na przeciw nas.
- Co? - W jego głosie słychać było bardzo wyraźnie niedowierzanie. Zrzucił mnie z murka i łapiąc za ramiona odwrócił w swoja stronę. - Powtórz proszę co powiedziałaś. - Wycedzić przez zęby, po czym uniósł koniuszkiem palca wskazującego moją brodę, zmuszając mnie tym samym do spojrzenia mu w oczy.
- Zdra-dzi-łam cię. - Wyjąkałam, próbując powstrzymać cieknące po moich policzkach łzy. Wszyscy zamilkli.
Chwilę później stało się coś niesamowitego. Lysander, zamiast zrobić szopkę, zbesztać mnie czy cokolwiek, po prostu zamknął mnie w stalowym uścisku. Byłam pewna, że płacze, bo poczułam jak mokną mi włosy.
- Rozumiem. - Powiedział tylko, dalej nie wypuszczając mnie z objęć. - Ja...
- Zrobiła to ze mną. - Kastiel przyglądał się naszej reakcji.
I właśnie teraz wszystko się zmieniło. Lysiek oderwał się ode mnie i odsunął mnie na odległość wyciągniętej ręki. Jego twarz zdradzała teraz tyle emocji.
- Zrobiłaś to z Kastielem? - Ponownie trzymał mnie za ramiona, tym razem jednak ze znacznie większą siłą.
Odwróciłam głowę i zerknęłam na Alexego, szukając pomocy, ten jednak, pokręcił tylko głową i ruszył w stronę szkoły, ciągnąc za sobą Li i Amber. Już wiedziałam, że nie mam co więcej na niego liczyć tego dnia.
- Pytam! - Krzyknął tak głośno, że aż podskoczyłam.
- T-tak. - Zaniosłam się szlochem.
Milczał chwilę po czym zeskoczył z murka.
- Jesteście dla mnie nikim. Dwa śmiecie, nic więcej. - Wyrzucił z siebie na odchodne.
Kastiel ruszył za nim, nie zaszczycając mnie nawet krótkim spojrzeniem.
Postanowiłam darować sobie resztę lekcji tego dnia.
W domu cały czas starałam dodzwonić się do Lysandra i Kastiela, oczywiście na próżno, bo obaj mieli wyłączone telefony.
Godziny mijały a ja byłam w totalnej rozsypce. Zdradziłam chłopaka którego kocham, z jego najlepszym przyjacielem. W dodatku, dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że polubiłam Kastiela dopiero na tej cholernej kolacji. Polubiłam, nic więcej.
Próbując zająć czymś myśli prałam, odkurzałam, czyściłam blaty i szafki. Sprzątanie nie pomagało, więc poszłam pobiegać.
Zmęczenie jakie poczułam po ponad dwugodzinnym biegu, sprawiło, ze zasnęłam niemalże od razu po prysznicu.
Po ponad tygodniu nadal nie miałam kontaktu z chłopakami. Wróciłam do szkoły dwa dni temu, ale z tego co dowiedziałam się od Alexego, nie było ich tak długo jak i mnie.
Jedyną pozytywną niespodzianką w tym wszystkim, było to, że nikt z paczki się nie wygadał, więc i w szkole nie zrobiło się głośno na temat tego wszystkiego.
Dziwne było też to, że nagle Li zrobiła się jakby bardziej otwarta w stosunku do mnie. Cały czas o coś zagadywała, siadała ze mną na lekcjach, tym samym zmuszając Amber, do zajęcia innego miejsca. Poprawiała mi włosy i podawała chusteczkę za każdym razem kiedy tylko widziała łzy napływające do moich oczu a przecież nigdy nie byłyśmy sobie bliskie. To właśnie po niej spodziewałam się kpin i plotek.
Zaraz po dzwonku sygnalizującym koniec ostatniej lekcji dostałam smsa od Lysandra.
"Jak możesz i masz ochotę, przyjdź po szkole do parku, tego co zawsze. Ja i Kastiel chcemy z Tobą pogadać."
Oczywiście, że chciałam. Nie czekając na nikogo wybiegłam ze szkoły i popędziłam w stronę parku. W głowie miałam już multum scenariuszy. Może się pogodzimy, może jakoś mi to wybaczy? A może jednak zdecyduje, że nie chce dłużej mnie znać? I po co ciągnął też Kastiela?
Przed bramką do parku zamarłam. Cała odwaga która towarzyszyła mi przed chwilą, gdzieś właśnie wyparowała.
- Hej. - Usłyszałam po swojej prawej głos Kastiela.
- Cześć. - Nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy, ale mimo wszystko to, że nie czekał na mnie z Lysandrem dodało mi trochę otuchy. Nie musiałam iść dalej sama.
Szliśmy w stronę altanki, Lysiek już na nas czekał i z daleka widziałam jego zniesmaczoną minę, gdy zobaczył nas razem.
- Zapraszam! - Krzyknął kpiąco.
Dalej nie patrząc na Kastiela, weszłam do altanki i usiadłam naprzeciwko Lyśka. Kastiel usiadł pomiędzy nami, tak, że od każdego z nas dzielił go około metr.
Nikt nie chciał zacząć tej rozmowy, wiec cisza przeciągała się w nieskończoność. W końcu postanowiłam zebrać się w sobie i zacząć kiedy usłyszałam, głos Kastiela.
- Ok, niech będzie ja zacz...
- Nie. - Mój, zapewne były teraz już chłopak, przerwał mu stanowczo. - To ja chcę wam coś powiedzieć.- Zamilkł na chwilę. Gdy znów się odezwał już po tonie jego głosu wiedziałam, że to co powie mnie zniszczy. - Nie obchodzą mnie wasze tłumaczenia. Mam gdzieś, że piliście i nie dotarło do was co robicie. Mam gdzieś, że ty chuju - popatrzył na Kastiela - podałeś nic nieświadomej Riley ekstazy. Rozumiem, że ty za to - teraz spojrzał na mnie - nie do końca potrafiłaś się skupić i nie rozumiałaś co się dzieje. - W tym momencie zdałam sobie sprawę z tego, że faktycznie wszystko pamiętam jak przez mgłę a części nie kojarzę wcale. W sumie prawię nic poza kolacją. Wiem mimo wszystko, że na pewno uprawiałam seks z Kastielem. - I mimo, że wiem już to wszystko, to i tak nie umiem ci wybaczyć Riley. Nawet jeśli nie miałaś na to większego wpływu. - Przerwał na chwilę, żeby zaczerpnąć powietrza. Widać było, że intensywnie nad czymś rozmyśla i kłóci się sam ze sobą, zawsze gdy tak jest, marszczy brwi i na czole wychodzi mu pionowa żyła, zaraz nad prawym łukiem brwiowym. - Nie, źle mówię. Potrafiłbym ci to wybaczyć. Nie potrafię wybaczyć sobie. Bo w czasie kiedy mój najlepszy przyjaciel gwałcił, bo inaczej się tego nazwać nie da, moją nie do końca świadomą dziewczynę, ja pukałem Li. Wkurwiony, ale całkowicie świadom wszystkiego i mimo, że nic do niej nie czuję i nadal cię kocham, to wiem, że nie będziemy już umieli normalnie ze sobą żyć. Nie będę potrafił spojrzeć na ciebie i nie pomyśleć, że zamiast być z tobą tego wieczoru, dałem się ponieść emocją z powodu głupiej kłótni i tym samym zostawiłem cię samą z Kastielem.
- Ja, Lysander...
- Wiesz już wszystko. - Przerwał mi. - Teraz sama zadecyduj co z tym zrobisz. Jeśli chcesz to zgłosić, potwierdzę twoją wersje, ale póki co nie dzwoń do mnie w innej sprawie. - Wstał z ławki i ruszył w stronę wyjścia szybkim krokiem a ja starałam się zabrać myśli i poukładać fakty.
Więc Kastiel podał mi ekstazy, to tłumaczy, czemu w ogóle uprawiałam z nim seks. Powinnam to gdzieś zgłosić? Przecież później już chyba całkiem trzeźwa poszłam z nim na kolacje. Lysander po naszej kłótni poszedł pierdolić się z Li i pewnie dlatego była dla mnie taka milusia. A myślałam, że siedział u rodziców. Więc Lysander wszystko mi wybaczył? Z drugiej, czy ja wybaczam jemu?
Zerwałam się na równe nogi.
- Riley. - Kastiel odwrócił wzrok jak tylko złapaliśmy kontakt. - Zamierzasz to zgłosić? - Po głosie słyszałam, że jest totalnie załamany. - Ja... - Spojrzał gdzieś ponad moją głowę, najwyraźniej widząc na niebie coś co było na tyle interesujące, że postanowił badać to chwilę wzrokiem nim znów się odezwał. - Wiem, że nie ma to teraz dla ciebie znaczenia, bo cię skrzywdziłem, ale są powody dla których nie chcę, żebyś udała się na policje.
- Bo zniszczę ci przyszłość? - Warknęłam tylko oburzona faktem, że nic sobie nie robi z tego, że cała ochota na seks z nim jaką wtedy posiadałam była spowodowana podaniem mi ekstazy. Milczał jeszcze chwilę.
- Bo jestem w tobie zakochany. Liczyłem, że może uda nam się kiedyś być razem czy coś...
- Nie wierze Kastiel. To co mówisz jest po prostu żałosne! Zniszczyłeś mi życie i teraz liczysz na związek czy coś? Przecież ta głupia kłótnia z Lyśkiem była przez ciebie! To Ty powiedziałeś mi, że kręci z Rozalią! - Wybiegłam z altanki. Wiem, że Kastiel ruszył za mną szybkim krokiem, wiec przyspieszyłam. Wszystko co działo się teraz w mojej głowie było tak niepoukładane. Widziałam wszystko. Pierwsze spotkanie z Lyśkiem i Kastielem. Niewyobrażalne szczęście jakie poczułam, gdy okazało się że Lysander chodzi do liceum które wybrałam. Bal dobroczynny organizowany przez rodziców Alexego, na który Lysiek mnie zaprosił i gdzie pierwszy raz mnie pocałował. Nasz pierwszy raz, wspólną naukę, moment kiedy zdał prawo jazdy. Wszystkie wspomnienia do mnie wracały. Nie chciałam, żeby to się skończyło. Wiem, że to będzie ciężkie, ale wybaczę mu seks z Li.
Zobaczyłam Lysandra kiedy był już prawie przy ulicy, za bramką parku. Przyśpieszyłam jeszcze bardziej i zatrzymałam go na środku jezdni.
- Mam w dupie, że pieprzyłeś Li! - Łzy ciekły mi po twarzy tak bardzo, że przecieranie ich ręką mnie miało sensu. - W dupie mam to, że sobie nie wybaczysz! Nie chce żebyś kończył to wszystko!
- Riley, ja - Wyciągnął dłoń w moją stronę a potem...
Wszystko stało się bardzo szybko usłyszałam głośny klakson i poczułam silne ramiona Lysandra wokół mojej talii, gdzieś w oddali chyba Kastiel krzyknął moje imię. Zanim poczułam przeszywający całe ciało ból i usłyszałam swój jęk, zdążyłam jeszcze odwrócić głowę i zobaczyć wielki, rozpędzony biały tir jadący w naszą stronę.
Pamiętam całe to wydarzenie bardzo dokładnie. Tri, Ril krzycząca coś do Lysandra, klakson, mój krzyk a potem dwa ciała splecione w uścisku, lecące z impetem kilkanaście metrów do przodu, pod wpływem uderzenia.
To był idealny związek, nim wtrąciłem się między nich, ale chciałem po prostu mieć ją dla siebie, na zawsze, na własność. Gdybym to wszystko rozegrał inaczej. Gdybym w porę powiedział jej co czuje, zamiast ją zlewać i tym samym pozwalać, żeby to do Lyśka się zbliżyła, może teraz siedzielibyśmy gdzieś w na plaży, opaleni i roześmiani, z Lyśkiem, który byłby tylko przyjacielem. Może rodzice dziewczyny którą kocham nie musieli by się decydować, z myślą, że wszystko było między nimi dobrze, na pochowanie swojej jedynej córki w grobie, z chłopakiem, który zapewne kochał ją tak samo mocno jak ja, a którego ja nienawidziłem.
A może najlepiej dla niej było by gdyby w ogóle mnie nie poznała...
___________________________________________________
* Heterochromia Iridium - Występuje wówczas, gdy obie tęczówki mają inną barwę.
Jak widzicie, albo może nie, bo może jesteście tu pierwszy raz, ten One Shot został poprawiony. Myślę, że pierwowzór był fajnym pomysłem, ale za słabo napisanym. Nie pisałam ze dwa lata, dużo czytałam, analizowałam i mam nadzieje, że teraz mój styl troszkę się poprawił. staram się w końcu skupić nie tylko na dialogach, ale przede wszystkim na opisie sytuacji i interpunkcji której szczerze nienawidzę ;D
Pozostawiam wam moje wypociny do oceny ;D
Pozdrawiam.
~ Riley
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz